czwartek, 9 stycznia 2014

Odszedłeś z drogi życia, ale nigdy z mojego serca.

Nigdy nie zapomnę, zawsze będziesz w moim sercu. [*]
We wtorek (07.01.2014 r.) umarł mój najlepszy na świecie przyjaciel - Rolfik. Pies, z którym byłam od zawsze i wraz z nim się wychowywałam. Był dla mnie wszystkim co dawało mi siłę, aby następnego dnia wstać i przywitać kolejny dzień. Potrafił zastąpić mi wszystkich. Jednym słowem był definicją mojego szczęścia. Cztery lata temu Rolfik został postrzelony. Jego dwie przednie łapy uległy zmasakrowaniu. Jednak jego silny organizm nie poddał się, wywalczył życie. To było jak dar od losu, że jemu dane zostało drugie życie. Niedawno zachorował na nowotwór, przegrał. Zasnął i już nigdy się nie obudzi. Nasze 14 lat życia razem zapamiętam na zawsze. Był idealny, każdy mógłby zazdrościć mi tak wspaniałego przyjaciela jak on. Chociaż tyle razy wybuchałam gniewem na niego, zawsze uświadamiałam sobie, że przecież nawet ja nie jestem idealna. Po chwili wszystko mijało, a my nadal maszerowaliśmy obok siebie żyjąc jak mąż i żona. Chociaż jego serduszko przestało bić, nigdy nie zostanie usunięte z mojego, ciągle bijącego. Z racji tego, że z mojej armii odeszła najważniejsza jej część blog na razie zostanie zawieszony. Nie wyobrażam sobie prowadzenia bloga, życia bez mojego ukochanego przyjaciela. Cieszcie się swoimi pociechami, bo nie wiadomo kiedy odejdą. Pozdrawiam K&A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz